Kiedy umawiałem się z Zosią i Kazikiem na sesję ślubną w Tatrach, to tak do końca nie wiedzieliśmy, które miejsce wybrać. Jedno było pewne – idziemy w góry. Mieliśmy ochotę na Kasprowy Wierch, ale odstraszyła nas przykrywająca go czapa chmur i niska jak na czerwiec temperatura – tylko cztery stopnie. Brr, to było dla nas jednak trochę za zimno.

Szybka narada: Morskie Oko, czy Polana Rusinowa? A może jednak Dolina Pięciu Stawów? Tak! To był strzał w dziesiątkę!

Po kilku godzinach dotarliśmy na miejsce. Urok polskich gór zachwyca o każdej porze roku, ale wtedy, pod koniec czerwca, nie mogliśmy wymarzyć sobie piękniejszego widoku. Zanim zaczęliśmy sesję, jeszcze długo staliśmy z zapartym tchem obserwując szczyty, gdzieniegdzie pokryte cienką warstwą śniegu. W dolinie piękne stawy, mieniące się odcieniami turkusu i błękitu, nieopodal urocza, drewniana chatka, a w samym centrum ONI.

Zosia – piękna i subtelna Pani Młoda, jej suknia ślubna zdobiona góralskimi motywami, piękna fryzura ślubna i korale a obok niej mężczyzna jej marzeń – Kazik. Najprawdziwszy góral a na nim tradycyjna cucha, portki, pas góralski czyli opasek, na nogach kierpce a na głowie kapelusz z orlim piórkiem. Oboje zakochani, roześmiani… Ach, jak cudownie było na nich patrzeć!

Dolina Pięciu Stawów przyciąga wielu turystów. Nie inaczej było i tym razem. Wiele osób podchodziło do Zosi i Kazika chcąc ich wyściskać i złożyć najserdeczniejsze życzenia. Nie obyło się również bez zabawnych sytuacji, chociażby tej, kiedy jedna pani pomyliła Kazika z pracownikiem schroniska.

Te chwilowe przerwy w niczym nam nie przeszkadzały a wręcz przeciwnie – wprawiały nas w jeszcze lepszy nastrój.

Wspaniali ludzie, wspaniałe miejsce i wspaniała atmosfera, aż żal było wyjeżdżać…

Zosiu i Kaziku, dziękuję Wam za ten cudowny czas! Cieszę się, że mogłem Was poznać i przeżyć z Wami te cudowne chwile!